kawałek chleba

kawałek chleba 
 Sobie tak rosnę,
 Babcia mnie podlewa.
 Słoneczko cichutko,
 Promieniami mnie ogrzewa.
 Nie planuję zwiędnąć.
 Jeszcze nie teraz.
 Może sobie zjem kawałek chleba.
 Niczego więcej mi nie trzeba.
 Wiatr liście drzew, leniwie kołysze.
 Bączek siedzi na kwiatku.
 Wypiję kawę na ganku.
 Myśli takie czyste.
 Jak niebo błękitne.
 Tu złe wspomnienia palę w piecu.
 Dobrze że jest nas trzech,
 Nie sześciu.
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.